Upalne lato sprzyja rośnięciu bazylii. Nigdy wcześniej nie miałam jej w ogrodzie tak dużo, jak w tym roku. Tak się złożyło, że przywiozłam ostatnio z Włoch ser pecorino romano i parmigiano reggiano, gdyż planowałam zrobienie dużej ilości pesto. Zdecydowanie wolę smak świeżego, lub mrożonego pesto od tego w słoikach. To zupełnie inna bajka. Pachnie odlotowo, ma intensywny, zielony kolor i smakuje wybornie. Można go używać do makaronu, zapiekać na cieście francuskim z odrobiną mozzarelli i dodawać do sałatek (ja uwielbiam go wyjadać maleńką łyżeczką z miseczki).
Składniki:
- 100 g świeżych, umytych liści bazylii
- 60 g sera pecorino romano (może być inny owczy ser)
- 120 g sera parmigiano reggiano - w wersji wegańskiej dajemy zamiast sera 150 g moczonych wcześniej nerkowców.
- 200 ml oliwy z oliwek prawdziwej, zielonej, pachnącej
- 30 g orzeszków piniowych
- 4 ząbki czosnku
- gruba, morska sól ok łyżeczki
Sposób przygotowania:
Pesto najlepiej zrobić w moździerzu, ale ja mam tylko mały moździerz i dużo bazylii się w nim nie zmieści, dlatego użyłam miksera.
Zmiksować więc wszystkie składniki, zaczynając od małej ilości oliwy, soli i 4 ząbków czosnku. Następnie dodawać liście bazylii i oliwę, a po chwili ser i orzeszki. Całość rozdrabniać ok 3 minut (w zależności od mocy miksera). Gotowe pesto przełożyć do słoików i przykryć nakrętką. Przechowywać w lodówce ok 2 tygodni. Można zamrozić w plastikowych pojemnikach z przykrywką.
0 komentarze :
Prześlij komentarz