sobota, 9 sierpnia 2014

Gdy weszłam dzisiaj do ogrodu, to zrozumiałam, że muszę wymyślić sposób na drugie życie mojej sałaty endywii. Mam tu na myśli jakieś czary, by ją jeść również w zimowe dni. Jak każda zafiksowana ogrodniczka ( mój ogród warzywny ma około 100 m) uważam, że tylko to, co sama wyhoduję  jest naprawdę eko i dlatego niedopuszczalne jest aby cokolwiek się zmarnowało :)
Tak naprawdę, to endywia jest warzywem liściowym blisko spokrewnionym z sałatą i jest od niej bardziej gorzka, ale też nie jest tak delikatna, jak sałata zwyczajna. Zawiera zdecydowanie więcej witaminy C (o ok 50 %), sole potasu, wapnia i żelazo, łatwo przyswajalne białko, cukry, witaminy z grupy B i prowitaminę A. W Polsce nie jest tak popularna jak np. we Włoszech ale ja ją uwielbiam, i dlatego ją uprawiam w ogrodzie. Smakuje mi również grilowana cykoria, ale o tym w innym poście.
Zdecydowałam ściąć wiele główek i za jednym razem zrobić coś w rodzaju szpinaku, co posłuży mi jako baza do pierogów, do zapiekanek, do makaronu i wielu innych pomysłów, czyli po prostu niby-szpinak.
Umyłam ją i drobno pokroiłam.




Składniki:

endywia (można użyć liści buraków)
150-170 ml oliwy z oliwek
świeże zioła (rozmaryn, tymianek, cząber, bazylia)
główka czosnku
2 cebule
2 łyżeczki soli
łyżeczka świeżo mielonego pieprzu
opcjonalnie - ser pecorino

Sposób przygotowania:

Pokroić drobno liście endywii, zioła, cebulę i czosnek. Rozgrzać garnek lub dużą patelnię, wlać oliwę i po chwili wrzucić czosnek, cebulę i zioła. Chwilę smażyć, a potem dodawać stopniowo krojone liście. Posolić, dodać pieprz i smażyć
 


około 35-40 minut, aż zmieni kolor na mniej zielony.
Podać świeży z makaronem, a gdy ostygnie, przełożyć do pojemnika z zamknięciem i trzymać w lodówce (do 7 dni). Można zamrozić w pojemnikach. Przyda się również do pierogów.
  




0 komentarze :

Prześlij komentarz