środa, 13 maja 2015

Częste wyjazdy służbowe zmuszają mnie do przygotowania tzw prowiantu na drogę. Nie ufam żadnym przydrożnym barom i nie korzystam z ofert na stacjach benzynowych. Prawie 100% lub faktycznie 100% proponowanych w owych miejscach dań, należy do kategorii śmieciowej (wiem, że to brzmi brutalnie, ale taka jest prawda - Hashimotki nie znajdą tam zdrowego jedzenia). Zabieram więc w podróż zawsze dobry tłuszcz, czyli oliwę, ghee i masło kokosowe dla męża (gdyż ja mam na nie alergię), białko, czyli rybę lub kotlety np. w migdałach (przepis już za kilka dni), sałatę rzymską - dlatego, że wytrzymuje trudy podróży  oraz jakieś warzywa. Dzisiaj jest to cukinia. Wystarczy ją umyć pokroić, polać oliwą, octem balsamicznym i zapakować w pojemnik. Przygotowanie zajmuje 5 minut, a jak wiadomo czasu przed podróżą zawsze jest za mało.


Przepis:


  • 1 cukinia tondo di Piacenza lub zwykła (wybieraj zawsze najmniejsze),
  • 1 łyżka oliwy (ja używam tylko Santini, którą przywożę dla zainteresowanych pod koniec listopada),
  • 1 łyżka doskonałego octu balsamicznego najwyższej jakości (najlepiej kup małą buteleczkę 10  lub 20 letniego octu i dozuj go kroplomierzem- apropos dobry ocet invecchiato czyli  ma od 10 do 25 lat, a jego doskonały smak i aromat zawsze wynagrodzi wysoką cenę),
  • 1 łyżeczka czarnego sezamu


Sposób przygotowania:

Umyj i podziel na kawałki cukinię. Polej ją oliwą i octem balsamicznym oraz posyp sezamem. Smacznego!





Tagged:

0 komentarze :

Prześlij komentarz