Jest na świecie cebulka, za którą oddam wszystko. To Cipolla Borettana. Jest słodka, delikatna, aromatyczna i lekkostrawna. Niestety, nigdy nie udało mi się kupić jej w Polsce, ale udało mi się ją wyhodować w ogrodzie. Jej szczypiorek jest raczej mało zadowalający, natomiast cebulki są odlotowe. Na moje potrzeby musiałabym mieć chyba pół hektara ziemi :) a ja mam tylko mały ogródek, więc posiłkuję się zakupami we Włoszech. A Włosi też ją kochają miłością przeogromną i robią z niej "cuda na kiju". Serwują ją na surowo do różnych sałatek, robią z niej marynaty, grilują, smażą i łączą z cukrem, octem, winem...Jest wszechobecna i kochana. Ostatnio jadłam ją jako contorno ( dodatek do dania głównego), podaną na ciepło w winie. Kilka słów zachwytu i kucharz Stefano podzielił się sekretem, jak ją przyrządza. Wróciłam do domu z cebulką i z pasją zabrałam się do gotowania.
Jeśli chcecie to mogę wam przywieźć wiosną nasiona i możecie ją wyhodować we własnym ogrodzie:)
Przepis. Składniki na dwie porcje:
- 500 g cebulki borettany lub innej (małej)
- 2 łyżki białego wina
- 2 łyżki oliwy z oliwek ( najlepiej Santini)
- sól i pieprz
Cebulę obrać i włożyć do żaroodpornego naczynia. Polać ją oliwą. Włożyć do piekarnika na pół godziny -temp 170 stopni z termoobiegiem. Następnie podnieść pokrywkę, dodać sól, pieprz i wino i ponownie podgrzewać cebulki około 10 minut. Po tym czasie cebulki są gotowe.
0 komentarze :
Prześlij komentarz